"Pinokio, czyli świerszczowe opowieści" w reż. Cezarego Domagały w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Zastanawiające, dlaczego współcześnie pisane książki dla dzieci nie są tak porywające jak te, które należą już do głębokiej klasyki, na przykład "Tajemniczy ogród" Frances Hogson Burnett, "Mały Książę" Antoine'a de Saint Exupery'ego czy choćby "Pinokio" Carla Collodiego, którego musicalową wersję zdążyłam obejrzeć jeszcze przed udaniem się Teatru Rampa na urlop. To są książki, które mimo wieku wcale nie odeszły na emeryturę. Prosto, bez eksperymentalnych komplikacji stylistycznych i bez gmatwaniny myślowej wyłożone są racje promujące dobro, piękno, prawdę, szlachetność, miłość - to główna siła tych pozycji. Tu nie ma mowy o relatywizowaniu podstawowych wartości, co w dzisiejszych, "hitowych" utworach dla dzieci pojawia się nagminnie. Owszem, niełatwe mają zadanie współcześni autorzy literatury dziecięcej, wszak zewsząd wyziera wirtualny świat internetu, płyt DVD, rozmaitych gier komputerowych. A więc świat, który mali