EN

19.12.2003 Wersja do druku

Królikiewicz Fredrą

Jak dobry aktor może stracić pracę, grając na zasłużone] scenie? Przekonali się o tym dwaj członkowie zespołu Teatru Nowego w Łodzi - Marek Cichucki i Dariusz Wiktorowicz. Dlaczego?

Ponieważ wystąpili ostatnio w Katowicach z premierą inaugurującą przebudowaną Scenę w Malarni Teatru Śląskiego im St. Wyspiańskiego. Notabene usytuowaną arcyciekawie - w miejscu dawnej izby inicjacji śląskiej loży masońskiej. Sam spektakl - "Frank and Sztajn" w reżyserii Piotra Bikonta, z minimalistyczną scenografią Aleksandra Janickiego - to świetna parodia filmu na dwóch aktorów, dwa krzesła, stół, wieszak i zapalniczkę, w przezabawnym i wręcz karkołomnym wykonaniu aktorskim. Cichucki grą w Teatrze Śląskim stracił pracę w łódzkim Nowym, Wiktorowicz jeszcze nie, ale obaj z powodu tamtejszej atmosfery nie żałują decyzji. Jak nam wyjaśnili, dyrektor Grzegorz Królikiewicz dopisał do "Dożywocia" Fredry nieistniejącą postać i kazał, wcześniej nieobsadzonemu, wybierać - Katowice albo Łódź... O co tu mogło chodzić? Czyżby o osobę Henryka Baranowskiego, nowego i kreatywnego dyrektora, który szybko robi z "Wyspiańskiego" teatr szeroko

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Trybuna" nr 295

Autor:

Teresa Stokłosa

Data:

19.12.2003

Realizacje repertuarowe