EN

9.04.2000 Wersja do druku

Król Roger - dzięki Trelińskiemu - nabrał nowego życia (fragm.)

Jeśli idzie o muzykę, to jeste­śmy raczej narodem symfoników niż mistrzów sztuki operowej. Wła­ściwie tylko Moniuszko dostarcza na­szym teatrom muzycznym godzi­wych utworów; jeśli gdzieś zabłąka się na scenę coś Żeleńskiego, Nowo­wiejskiego czy Różyckiego, to tylko na zasadzie ciekawostki, a ze współ­czesnych wprawdzie dla honoru do­mu wystawiamy po jednej insceniza­cji każdej opery Pendereckiego, lecz też wolimy grywać jego "Pasję", jego "Requiem", symfonie czy koncerty. W tej sytuacji "Król Roger" Szyma­nowskiego, ze swą wspaniałą muzy­ką, lśni niczym cenny brylant - powi­nien należeć do żelaznego repertu­aru wszystkich oper w kraju, nieste­ty, jest to brylant z dość istotną ska­zą: owszem, muzyka jest znakomita, ale libretto wręcz przeciwnie. Pisane przez młodego Iwaszkie­wicza, przerabiane i poprawiane przez samego Szymanowskiego jest konstrukcyjnie nijakie, pozba­wione dramatycznych spięć, operu­jące pretensjonalnym ję

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Król Roger - dzięki Trelińskiemu - nabrał nowego życia (fragm.)

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 15

Autor:

Lucjan Kydryński

Data:

09.04.2000

Realizacje repertuarowe