EN

16.07.1961 Wersja do druku

Król Edyp

W głębi sceny - wielka czerwona kotara. Jest cała jakby zbroczona krwią. Wydaje się,że krew podmywa również mury dostojnego pałacu,w którym Edyp sąsia­da na królewskim tro­nie. Zanim po raz pierw­szy ujrzymy Edypa na scenie - zbrodnia została już dokonana. Przypadkowo zupeł­nie,w czasie kłótni na drodze,Edyp zabił - jak się okaże - własne­go ojca,którego nigdy nie znał.Jakże okrutny jest SOFOKLES w owym "KRÓLU EDYPIE" w widzeniu losu człowie­ka. Jakże bezsilny i mały w wielkim świecie jest ten jego człowiek. Szczęśliwy - i w jednej chwili nieszczęśliwy,bo­gacz - i nagle żebrak. Nic nie jest pewne,nic nie jest trwale. Dramat szamocącego się w świe­cie człowieka i tragiczne wołanie o jego wy­zwolenie. Taki też fi­lozoficzny klucz starał się "dopasować" do "Edypa" reżyser Lud­wik Rene i scenograf Jan Kosiński (Warszaw­ski Teatr Dramatyczny). Udało się to jednak nie w pełni. W dużej mierze zawinił przekład dokonany przez Stani

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Żołnierz Polski nr 29

Autor:

Jeremi

Data:

16.07.1961

Realizacje repertuarowe