Jeszcze przed premierą kompozytor Zbigniew Rudziński obficie wypowiadał się na temat swojej opery. Nad różnicą między deklaracjami a gotową sceniczną wizją "Antygony" nie sposób jednak przejść do porządku dziennego. Różnica owa nie wynika z problemów scenicznych czy wokalnych, choć i takie dały o sobie znać podczas pierwszego przedstawienia "Antygony". U źródeł leży, jak myślę, sama muzyka. "Napisałem muzykę, która ma być bardzo dramatyczna. Chciałbym, aby była ona dla widzów i słuchaczy czytelna" - pisze Zbigniew Rudziński w programie. Czy muzyka jest w istocie dramatyczna? Pierwsze wrażenie: tak! Tyle, że kompozytor nie zdecydował się na jakiś muzyczny idiom. Rozpoznajemy elementy dramatu muzycznego w typie wagnerowskim, aria Antygony z I aktu (i nie tylko ona) jako żywo przypomina Henryka Mikołaja Góreckiego, w II akcie (znów w partii Antygony) nagle pojawia się Szymanowski (coś jakby jego "Demeter"), by ust�
Tytuł oryginalny
Kreon u Giovanniego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 245