BARDZO to trudne zadanie dla dorosłego napisać recenzję z przedstawienia dzieci. Bo jakże tu "wybrzydzać" się na inscenizację czy kostiumy, reżyserię czy obsadę, kiedy z prawej i lewej strony widzi się szeroko otwarte w zachwycie oczy pięciolatków, słyszy się okrzyki nieudanej trwogi, radości i podziwu. I wreszcie kiedy sala grzmi oklaskami, których siła pozostaje w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do wielkości małych rączek. Na szczęście w odniesieniu do ostatniej premiery sceny lalkowej owo "wybrzydzanie" nie zajmie nam zbyt wiele miejsca. Bajka Marii Konopnickiej "O krasnoludkach i sierotce Marysi" opracowana przez J. Ronarda-Bujańskiego i M. Biliżankę została przystosowana do sceny lalkowej przy równoczesnym obsadzeniu ról "ludzkich" - ludźmi przez M. Mikutę, który również przedstawienie reżyserował. Pomysł szczęśliwy, zakreślający wyraźnie granice baśni i dający realizatorom nieograniczone możliwości w operowaniu efekta
Tytuł oryginalny
Krasnoludki i sierotka Marysia na scenie lalkowej
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 53