Teatr Nowy w Krakowie zmienił adres. I nazwę, dodając do tej dotychczasowej "Proxima" (to odwołanie do sponsora strategicznego). Przenosząc się z piwnic przy ul. Gazowej 21 na drugie piętro pięknej kamienicy przy ul. Krakowskiej 41 zyskał przestrzenie godne repertuarowych scen.
No i wymagania widzów rosną. Jak wyszło po pierwszych premierach w nowej siedzibie? Zmiennie, co jednak nie powinno przekreślać faktu, że scena idzie we właściwym kierunku. Za nami pierwsze spektakle przygotowane z myślą o nowej przestrzeni. Przygotowane często w tempie wręcz szaleńczym, niemal w trakcie remontu (choć zastanawia mnie, czy z tego zdania "niemal" nie powinno zostać wykreślone). Pierwszym tytułem, po który sięgnęła scena przy ul. Krakowskiej, był "Samobójca" według sztuki Nikołaja Erdmana w reżyserii Piotra Siekluckiego, dyrektora Teatru Nowego Proxima. To historia Siemiona Siemionowicza Podsiekalnikowa, który w szarzyźnie życia, topiąc się w braku perspektyw, postanawia popełnić samobójstwo. Pojawia się rzesza klakierów, którzy ostatniego wieczoru jego życia chcą mu towarzyszyć, a przede wszystkim ugrać coś dla siebie. Rzecz dzieje się w radzieckiej Rosji, ale mogłaby wszędzie. I mogłaby mówić o kryzysie inteligenc