EN

31.10.2000 Wersja do druku

Kozetka u psychoanalityka

Miły wieczór, pijemy dobre wino, rozmowa zaczyna być coraz bardziej interesująca. Nagle trach, siedzący naprze­ciwko znajomy odstawił kieli­szek zbyt blisko kraju stołu. Pierwsza zauważyła to jego żo­na. Niby nic się nie stało, jesz­cze nie zdążył go przewrócić, ale pretekst do kłótni się zna­lazł. Skończyła się ciekawa dyskusja o muzyce, skończyły się niewinne półuśmiechy, at­mosfera gęstniała z minuty na minutę. Kolację dokończyłam w przyspieszonym tempie, nie pamiętam nawet, czy była to sałata z oliwkami czy bez. Są pary, które potrzebują trzeciej osoby, by móc pod by­le pretekstem wygrzebać wszystkie domowe brudy, gromadzone przez lata pre­tensje, które potrafią godzinami przy świadkach roztrząsać. Nie myślą wtedy o niestosow­ności sytuacji, o znajomych, którzy muszą w tym uczestni­czyć i których tak naprawdę to nic nie obchodzi. Dość podob­nie jak moi znajomi zachowali się twórcy ostatniej premiery w Teatrze

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kozetka u psychoanalityka

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 255

Autor:

Magda Huzarska

Data:

31.10.2000

Realizacje repertuarowe