EN

1.07.1957 Wersja do druku

Koszmar czasu

Na widowni podczas całego przedstawienie trwa stłumiony chichot. Właśnie chichot i to stłumiony, nie ujawniający się ani chwilę, ani na moment nie wyzwolony. Wiadomo, że śmiać się nie należy, bo na arie rozgrywa się rzecz ważna, raczej smutna, nie bardzo jasna, dość niepokojąca. Ale jednocześnie bohaterowie przedstawienia są tak zabawni - naprawdę zabawni. Gogo (Fijewski), gdy kaprysi jak dziecko lub nudzi jak stara baba, Didi (Kondrat), kiedy łagodnie pokpiwa z Gogo, i hołdów (Koecher), kiedy żałośnie domaga się hołdów i posłuchu. Lucky (Mularczyk) - nie ten (przynajmniej w warszawskim przedstawieniu) zabawny już nie jest - biedny, męczy się - jego się już żałuje, tak jak niedźwiedzia iw cyrku, który ma kółko w nosie. A więc cyrk. Śmiech cyrku, łzy cyrku, pokój cyrku. Dialog Didi i Gogo jest dialogiem cyrkowych błaznów. Zbyt obszerny strój Gogo i zbyt ciasny strój Didi, ich meloniki, kamizelki, pstrokate łaty - to strój błaznów. G

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koszmar czasu

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 7

Autor:

Andrzej Kijowski

Data:

01.07.1957

Realizacje repertuarowe