Historia panien Maliczewskich jest pewnie stara jak świat. Zmieniają się rekwizyty, kostiumy, dekoracje, pojazdy "na gumach", zmienia się waluta, "koszty własne", ceny, inaczej być może wygląda ostateczny "bilans" życiowy. Z pewnością wersji Gabrieli {#au#163}Zapolskiej{/#}, powstałej z górą osiemdziesiąt lat temu, nie można odmówić drapieżności, a nade wszystko pasji oskarżycielskiej. Ale jeszcze jedna powtórka z "dziejów" panny Maliczewskiej mogłaby być skazana na niepowodzenie, gdyby nie próbowano odkryć w niej elementów może nie tyle nowych, ile zmieniających jednak trochę optykę oglądania utworu. Bogdan {#os#106}Baer{/#} dostrzegł w dramacie Zapolskiej historię Kopciuszka bez happy endu. Pozwoliło mu to na potraktowanie całości z pewnym liryzmem, a może nawet ciepłem wynikającym z postawy człowieka ludziom życzliwego i wiele rozumiejącego. Z takim myśleniem reżysera bardzo blisko współbrzmi rola Maliczewskiej - Ewy {#os#78
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 277