EN

14.10.1997 Wersja do druku

Koniec gry według Becketta i Libery

W warszawskim Teatrze Dramatycznym Antoni Libera powraca do dzieł Samuela Becketta. Po świetnych "Szczęśliwych dniach" z wielką rolą Mai Komorowskiej, przyszło nieudane "Czekając na Godota". Najnowsza "Końcówka" to spektakl rzetelny i poprawmy, ale nie porywający.

Niewiele ryzykuję twierdząc, że bez Antoniego Libery właści­wie nie byłoby Samuela Becketta w polskim teatrze. Wieloletni tłumacz, interpretator i przyjaciel ir­landzkiego pisarza, wymieniane­go jednym tchem z Jamesem Joyce'em i Franzem Kafką wśród największych autorów naszego wie­ku, od lat na wielu scenach wy­stawia jego dzieła. Do historii przejdą inscenizacje zrealizowane w warszawskim "Studio" w la­tach 80. z najważniejszą - "Ostatnią taśmą", w której jedną z największych swoich ról stwo­rzył Tadeusz Łomnicki. Będąc kierownikiem literac­kim Teatru Dramatycznego, Libe­ra wprowadza Becketta na tę sce­nę. Na pierwszy ogień poszły "Szczęśliwe dni", dziś zaliczane do najlepszych przedstawień w dorobku twórcy. Porażką stała się inscenizacja "Czekając na Go­dota", ale do tego tekstu reżyser chyba po prostu nie ma szczę­ścia. Niegdyś w Teatrze Małym wystawiał go w gwiazdorskiej ob­sadzie - tamta próba również za­kończyła s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 240

Autor:

Jacek Wakar

Data:

14.10.1997

Realizacje repertuarowe