EN

1.03.1994 Wersja do druku

"Końcówka" u Grotowskiego

Bardzo niedzisiejsze przedstawienie. Najpierw dlatego, że to {#au#247}Beckett:{/#} nigdy nie był w Polsce ani szczególnie rozumiany, ani dobrze wystawiany; nie zadomowił się, jego krańcowa krytyka egzystencji i radykalna forma artysty­czna raczej obca była polskiej mentalności. Reżyserzy na ogół uważali, że są od Becketta mądrzejsi i zdolniejsi, musieli go poprawiać. Aktorzy lekce­ważyli wymogi perfekcyjnych partytur. Publiczność nie ważyła się na najmniejszy nawet uśmiech. Dzisiaj Beckett musi się wydawać autorem wybitnie obcym i w pewien sposób nietaktownym. Zadawana nam lekcja ideologiczna zna tylko jeden problem: jak być młodym, pięknym, zdrowym i bogatym. A pobieramy ją na tyle jeszcze krótko, że nie stać nas na luksus tolerancji dla artysty, który te nowe, wspaniałe ideały podważa i unicestwia. Beckett podnieca być może zblazowanych burżujów, ale na pewno nie nuworyszy na dorobku. Jest znak czasu w tym, że "Końcówkę" gra się w sali

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 3

Autor:

Janusz Majcherek

Data:

01.03.1994

Realizacje repertuarowe