Teatr Powszechny w Warszawie radośnie pożegnał sezon 1993-1994 - premierą przedstawienia o wysokim współczynniku czystego humoru, gdzie na każdy milimetr sześcienny przestrzeni scenicznej przypada techniczna intensywność gry aktorów zwielokrotniona do n-tej potęgi. Widowisko ma siłę wybuchu wulkanu. Wulkanu śmiechu. Eksploduje błyskawicznie, bez przerwy, w czasie osiemdziesięciu paru minut akcji i w perzynę obraca nasze narodowe ponuractwo. Mówiąc bez owijania w bawełnę, Powszechny wystawił farsę. Pozycja farsy w kulturze podobna jest sytuacji pornografii - oficjalnie ignorowana za bezwstydne demonstrowanie mechanizmu teatru w celu podniecenia widza do lekkiej, łatwej i przyjemnej zabawy, nieoficjalnie sprawia dużą przyjemność, a nawet ogromną, tak jak właśnie spektakl w Powszechnym. Nie bez znaczenia w tym wypadku jest zapewne fakt, że mamy tu do czynienia z pornografią teatralną, czyli widowiskiem farsowym pierwszorzędn
Tytuł oryginalny
Komiczne skutki awarii prądu
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 7