EN

4.11.1954 Wersja do druku

Komedie jak grzyby po deszczu

PANIE, daj nam nową komedię! Tymi słowy stary Kraszewski zwracał się do zapiekłego w milczeniu starszego majstra Fredry. I błagał: - Postaw jakie chcesz warunki, żądaj cze­go chcesz, ale daj nam komedię! Jak z tego widzimy, popyt w Polsce na ko­medie zawsze przewyższał podaż i nie narze­kajmy, że z tym "artykułem" i teraz nie jest najlepiej. Tym bardziej, że sytuacja się zmie­nia i że współcześni nam autorzy przestają być głusi na zamówienie społeczne komedii. Tak przynajmniej wygląda, że po okresie dotkliwej, wyjaławiającej posuchy w dzie­dzinie twórczości komediowej, po okresie tak stanowczej dominacji sztuk historycznych, iż królowa Bona częstszym na naszych sce­nach bywała gościem niż współczesna kobie­ta w stylonowych pończochach - front śmie­chu został odbudowany. Pod przewodem Jurandota, pod znakiem taaakich czasów dla śmiechu i satyry, ruszyły zaprawione w bój rodzinki komediowe: Gozdawa ze Stępniem, dwaj weseli S (Skow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Komedie jak grzyby po deszczu

Źródło:

Materiał nadesłany

Świat nr 15

Autor:

Jan Alfred Szczepański

Data:

04.11.1954

Realizacje repertuarowe