Pusta scena, bez kotar, bez dekoracji. W głębi zielona choinka. Aktorzy przechodzą niezbyt śpiesznie, ale widać, że są zajęci przygotowaniem przedstawienia. Wszystkie ich czynności są oczywiste. Sprawdzą działanie reflektora na scenie ubiorą się i rozpoczną spektakl, który w całości będzie konsekwentnie prowadzony w ten właśnie sposób. Aktorzy wniosą rekwizyty, jeden drugiemu poda kostium, staną obok figur Marii i Józefa, by zaznaczyć, że teraz będą tymi właśnie postaciami. Będą grać kolędników. Reżyser przed premierą podkreślił, że nie zamierza wystawiać pastorałek, do jakich przywykliśmy w naszych teatrach, ale świadomie aranżuje zabawę we współczesnych kolędników. I jest to piękna zabawa, teatr prawdziwy, niepowtarzalny, teatr, jaki można wszędzie zaprezentować. Przede wszystkim jest to teatr arcypolski. W tekstach, w oprawie plastycznej, w scenicznych obrazach. Autor "Kolędników", Jan Skotnicki, zadał sobie sporo trudu,
Tytuł oryginalny
"Kolędnicy"- czyli opowieść o nadziei
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Koszaliński nr 329