EN

4.05.1994 Wersja do druku

Kochankowie z Werony i... kraniec świata

W piątkowy wieczór, w gmachu pod Pegazem, po premierze Polskiego Teatru Tańca, jedni zerwali się z miejsc do stojącej owacji, nim jeszcze opadła kurtyna. Inni zdawkowo klaskali, jeszcze inni demonstrowali swą dezaprobatę. Bezdyskusyjnym wydarze­niem jednak jest sam fakt, iż Birgit Cullberg, jedna z najwię­kszych reformatorek baletu XX wieku, która mówi: "moim miejsce pracy jest świat" i jej syn Mats Ek, podążający na obu półkulach własną drogą artysty­czną, znaleźli czas oraz ochotę i zechcieli tutaj popracować. W jednoaktowej syntezie "Romea i Julii", słynnego baletu do muzyki Prokofiewa, ograni­czającej się do wyeksponowania dramatu nieszczęśliwej miłości kochanków z Werony, Cullberg pokazała jak nieograniczoną skalą ruchów, gestów i mimiki może dysponować utalento­wany tancerz. W młodziutkiej Joannie Wodas nade wszystko, lecz także w Aleksandrze Rulkiewiczu, znalazła świetnych odtwórców tego zamierzenia, a głównie - zademonstrow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kochankowie z Werony i... kraniec świata

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Poznański nr 86

Autor:

Romuald Połczyński

Data:

04.05.1994

Realizacje repertuarowe