EN

8.03.1974 Wersja do druku

Kochajmy Fredrę

"Cudzoziemczyzna" prze­pleciona dzisiejszymi piosen­kami i dygresjami, i Fredro wsparty pomocą Młynarskie­go. Można i tak. Zwłaszcza że końcowy morał zachęca: ,,Chwalmy cudzy teatr, lecz kochajmy Fredrę!" Szkoda tylko, że w tym kochaniu "Rozmaitości" okazały impo­tencję. W jednej z dygresji mówi się tam na wpół serio, na wpół drwiąco, że "Cudzo­ziemczyzna" to ramota. Być może, na pewno zaś w takim wykonaniu. Ale ta ramota przy zachowaniu humoru i ja­kiegoś stylu może stać się na scenie uroczym cackiem z pięknościami wiersza i wdzię­kiem staroświecczyzny. Akto­rzy w tym przedstawieniu nie mieli ani humoru, ani żadnego stylu. Nie było więc Fred­ry. Teksty Młynarskiego wpraw­dzie nie arcydzielne, ale dys­kretnie dowcipne, ze specy­ficzną nutką poetycką, zręcz­ne zwłaszcza w finale. Wyko­nywali je jednak starsi pano­wie trzej o drewnianym wy­razie aktorskim. Nie było więc i Młynarskiego. O dekoracjach i kostiumach można by po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kochajmy Fredrę

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 57

Autor:

August Grodzicki

Data:

08.03.1974

Realizacje repertuarowe