TRADYCYJNE powiedzenie "śmiech to zdrowie" jest ponurym żartem. Do takiego wniosku można by dojść obserwując rzeczywistość, naszego teatru i filmu. Ba, można by nabrać nawet wręcz odwrotnego przekonania. Śmiech musi być "w dzisiejszych ciężkich czasach" czymś cholernie niezdrowym, skoro tak z nim krucho. A niestety nasze życie kulturalne ciągle dostarcza nowych dowodów na prawdziwość tego twierdzenia. Z kogo się śmiać, z czego się śmiać - to najcięższe dylematy, których od lat nie potrafimy rozwiązać. Świadczy o tym między innymi bania z komediami - bardzo skromna zresztą bania - która się ostatnio rozbiła w teatrach warszawskich. Weźmy za przykład "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza w Teatrze Małym i "Dobrodzieja złodziei" Karola Irzykowskiego, w Teatrze Studio. Pierwsza jest prapremierą współczesnego pisarza, druga - już przypomnieniem klasyka z lat międzywojennych. Rozbieżność epok, a kłopoty te
Tytuł oryginalny
Kłopoty ze śmiechem
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki Nr 9