Sztuka Arthura Millera "Wszyscy moi synowie", której premierę przygotowano w Teatrze Nowym, pozwala zrozumieć, dlaczego ten najwybitniejszy dramaturg amerykański był posądzany o sympatię do komunizmu i miał duże kłopoty ze sławetną komisja, do badania prawomyślności. Kilkakrotnie mówi tu o swojej ojczyźnie, jako parszywym, przeklętym kraju, gdzie pieniądz zastępuje miłość, a połowa ludzi powinna trafić do więzienia za brak skrupułów przy bogaceniu się nawet kosztem życia swoich współziomków. Dodajmy, że utwór ten otrzymał nagrodę i jest wystawiany w tym bezlitośnie przez autora wyśmiewanym kraju. Właściwie tylko uczucie solidarności żołnierskiej w czasie walk ostatniej wojny zyskuje uznanie Millera - a poza tym wszystko jest wzajemnym pożeraniem się w amerykańskim układzie społecznym... Intryga utworu jest bardzo prosta. Fabrykant Keller zmusił swojego wspólnika Deevera do sprzedania wojsku pękniętych głowic do lotniczych silników.
Tytuł oryginalny
Klęska rodzinna fabrykanta
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 93