EN

1.12.1955 Wersja do druku

Klejnoty Amalii Jovine

Zaułkiem, po schodach w dół i w górę tupią pośpiesznie kroki. Co chwila ukazuje się w drzwiach przerażona twarz z niemym py­taniem: Już jest? Lekarstwa nie ma. A dziecko umiera... Groza tej nocy osiąga szczyt, gdy matka również wraca z pu­stymi rękami. Lekarstw nie ma w aptekach, są u spekulantów. Czy można ich zmusić do sprze­dania? Amalia wydziera niemal ze ściany drzwi skrytki, porywa klejnoty, pieniądze i wybiega. Kto oprze się widokowi tej cięż­kiej sakiewki? Zbyt ciężkiej - bo oto uginają się kolana pod Amalią. Spekulanci nie zostaną wystawieni na próbę; klejnoty nie zamienią się w zwracające życie zastrzyki; Amalia nie opu­ści tej nocy domu. Jej miłość macierzyńska zdobędzie się już tylko na płacz... Dom za makaron Założenie było proste i ludzkie: ratować dzieci od głodu. Nie przelewało się w tym domu neapolitańskiego tramwajarza i przed wojną. Ale w drugim roku jej trwania - miska makaronu i skibka chleba stawały si

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Klejnoty Amalii Jovine

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 557

Autor:

R.H.

Data:

01.12.1955

Realizacje repertuarowe