EN

21.12.1980 Wersja do druku

"Klątwa" w obrzędowym kole

Pierwsze pytanie, jakie narzuca się po wyjściu z teatru, odnosi się do zasady połączenia obu tragedii - Klątwy i Sędziów - w jeden spektakl, w całość nieledwie jednorodną. Czy na uzasadnienie wystarczy precedens, stworzony przed dwunastu laty przez Konrada Swinarskiego, który zagrał obie sztuki w jeden wieczór obok siebie? Zapewne nie, ale być może ten właśnie precedens skierował obecnie myśl młodego reżysera ku poszukiwaniu dalszych i dalej idących tropów? Zapytajmy przeto, czy debiutujący Waldemar Matuszewski odnalazł owe tropy i czy zdołał nas o tym przekonać? Zacznijmy od opisu teatru. Ogromny biały podest, wysunięty wgłąb widowni. Nad jego węższym krańcem zwisa sznur dzwonnicy. W głębi, tam, gdzie scena, przestrzeń półkolista, okryta czernią i zarys portalu - jeszcze nie wiemy; kościoła czy synagogi. Ponad sceną i podestem strzępy - ni to z wiatru, ni to z chmur. Kapliczek wiejskich, przydrożnych, mnóstwo na widowni. Wystarczy tylk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 26

Autor:

Michał Misiorny

Data:

21.12.1980

Realizacje repertuarowe