- Podejrzewam, że Kazimierz Dejmek przewdział korespondencję swojego "Hamleta" i mojej "Szewcowej" - mówi reżyser i scenograf Jan Polewka.
LESZEK KARCZEWSKI: Sztuki Lorki grano w obfitości na przełomie lat 50. i 60. JAN POLEWKA: A wie pan, dlaczego? Choć tajał już socrealizm, nie wolno było jeszcze wystawiać nierealistycznych eksperymentów. Natomiast klasyka była objęta pozwoleniem. A Federico Garda Lorca, czystej wody awangardzista, przyjaciel Luisa Bunuela i Salvadora Dali, uznany był za klasyka awangardy. Wejściu na afisze pomagała Lorce jego biografia - został zamordowany przez faszystów. A także i to, że miał poglądy, hm, rewolucyjne - w pojęciu ówczesnych władz. Mało tego - jego tłumaczka, Zofia Szleyen, uczestniczyła w wojnie hiszpańskiej. Z tych okoliczności skorzystali artyści plastyki i teatru - Jaremowie w Teatrze Groteska, Tadeusz Kantor. Inscenizowali "Czarującą szewcową", bo dawała im w latach 50. szansę robienia teatru poetyckiego, groteskowego, eksperymentalnego. A Pana decyzja? - To Kazimierz Dejmek chcąc, by sztuka Lorki znalazła się na scenie Teatru Nowego, zwróci