Przez kilkanaście sobotnich wieczorów telewizja usiłowała emocjonować widzów angielskim horrorem. Były to jak pamiętamy, zręcznie robione dreszczowce, w których główne role grały mściwe upiory. Nie żałowano czerwonej farby, aurę niesamowitości przeciwstawiano lirycznym krajobrazem angielskiej prowincji. Pani Anastazja Nibek ze sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza wystawianej ostatnio w teatrze Małym w Warszawie jest Widmem wyjątkowym. Marzena Trybała postarała się o to, by urocze a nieco roztargnione Widmo pani Anastazji zachowujące pełną gamę swoich ziemskich wdzięków usprawiedliwiało prawdziwość wzruszeń byłych kochanków przedwcześnie zmarłej Nibekowej. Pani Anastazja pełni więc swoje obowiązki widma, ba, nawet upiora z wdziękiem, który nie zakłóca spowodowana przez nią śmierć ukochanych córeczek i samobójstwo męża rogacza. Perypetie pp. Nibeków, amory oficjalisty i rezydenta. cały zamęt spowodowany spirytystycznymi seansami z
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne, nr 247