EN

27.09.2006 Wersja do druku

Kim u licha jest

"Czekając na Godota" w reż. Antoniego Libery w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Zainteresowanie sztuką Becketta wzrastało w momentach przełomowych, pod wyraźnym ciśnieniem chwili. Nie nadchodzi od pół wieku. Każdego dnia odkłada swoje nadejście. Obiecuje, że przyjdzie jutro. Ale nazajutrz okazuje się, że znowu nie przyszedł. Przysyła posłańca z zawiadomieniem, że przyjdzie jutro. Czekamy więc. I tak od 50 lat odwleka przybycie. A mimo to czekamy. Dlaczego? Kim On właściwie jest? Prorokiem? Mesjaszem? Nadzieją? Roger Blin, reżyser, który wprowadził sztukę na scenę, zapytał Becketta, czy Godot jest bogiem. "Gdybym wiedział, tobym o tym napisał", odparł pisarz. "W takim razie, kim jest Godot?", dopytywał się Blin. "Gdybym wiedział, tobym o tym napisał", ze spokojem odpowiedział Beckett. Nietrudno zauważyć, że to odpowiedź wymijająca, ale zarazem genialna w swej prostocie: Beckett pozostawił interpretatorom otwarte drzwi. Może dzięki temu jego pierwsza i najgłośniejsza sztuka zachowała tajemnicę i nawet sam strażnik

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kim u licha jest

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 38/24.09

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

27.09.2006

Realizacje repertuarowe