W sali Teatru "7.15" Teatr im. Stefana Jaracza wystawił jedną z najbardziej znanych komedii Michała Bałuckiego - "Grube ryby". Ta miła i zawsze przyjemnością oglądana ramotka zasługuje tym razem na uwagą z dwóch względów. Przedstawienie reżyserował Jerzy Grzegorzewski, reżyser, który dał się poznać publiczności łódzkiej z inscenizacji daleko odbiegających od utartych kanonów. Drugi powód naszego zainteresowania to muzyczna forma tego przedstawienia, próba pokazania komedii Bałuckiego w formie śpiewogry czy musicalu. Wprawdzie muzyka Edwarda Pałłasza trochę chyba zawodzi, jest nijaka (choć stara się nawiązywać do stylu "kawałków" z początków naszego wieku, a została instrumentowana przez Karola Moszczyka z poczuciem scenicznego humoru, to przecież w końcu przyzwyczajamy się do śpiewających "grubych ryb", panów Wistowskiego i Pagatowicza. Trochę może tąskni
Tytuł oryginalny
Kiedy ryby śpiewają
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy Nr 217