EN

1.08.1988 Wersja do druku

Kicia Kocia na Powiślu

Słowo Białoszewskiego jest jak filtr, który zatrzymuje to wszy­stko, co jest właściwe dla spo­łecznej sytuacji "mówienia" świa­ta. Nie jest ani psychologiczne, ani reporterskie, ani np. poli­tyczne. Jest to słowo absolutne. Może czasem bawić albo mimo­wolnie zamieniać się w aluzję - nigdy jednak nie będzie swoj­skie, kochane, nasze. Dlatego wie­le mówi o świecie, od "Obrotów rzeczy" żyje w polszczyźnie niby kwintesencja gramatycznej zasa­dy naszej mowy. Znam takich, którzy czytają Białoszewskiego, aby odreagować stresy - właś­nie dlatego, że w literaturze tej nie ma psychologii, zwykłych obrazków obyczajowych, objawia się za to - w ułamkowych rzu­tach - zasada naszego mówienia, zasada życia. Niewesoła, być mo­że prawdziwa. Tadeusz {#os#1788}Słobodzianek{/#} stał przed zadaniem podwójnie trudnym przenosząc na scenę "Kabaret Ki­ci Koci". Raz - teatr zawodowy unika dziś na ogół wchodzenia na teren niepewnego porozumie­nia z widzami

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kicia Kocia na Powiślu

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 8

Autor:

Krzysztof Sielicki

Data:

01.08.1988

Realizacje repertuarowe