EN

6.08.1997 Wersja do druku

Kawał teatru

"Uczone białogłowy" to komedia z tych słabszych, rzadko grywanych sztuk Moliera, trochę nawet żenu­jąca jego wielbicieli. Gdyby ją napisał jakiś l'Abbe du Perelle, historycy dramatu może by nawet znęcali się nad nim za wstecznictwo (wyśmiewa edukacyjne ambicje kobiet, za wzór stawia kucharkę) i wytykali plagiaty - z Moliera. Bo też Molier ob­ficie wykorzystuje tu swe dawne motywy. Filaminta, pani domu, to damska odmia­na despoty Orgona ze "Świętoszka", jak tamten w Tartufie, tak ta zaślepiona w po­dobnym pasożycie, wierszoklecie, Trysotynie. Ten znowu jest repliką soneciarza Oronta z "Mizantropa", kucharka Marcyna ma liczne siostry-pokojówki w co dru­giej komedii, a ulubionych przez Moliera rezonerskich tyrad więcej tu nawet niż w "Szkole mężów". Andrzej Barański, reżyser poniedziałkowego spektaklu w TVP, podjął się więc zadania bardzo ryzykownego: spróbował zabawić widzów komedią średnią, przy czym o problematyce dość sobie (w najlepsz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kawał teatru

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 182

Autor:

Janina Wieczerska

Data:

06.08.1997

Realizacje repertuarowe