Przypuszczałem, że jest nieźle, że niebawem na dobre zagości u nas cywilizacja, ale nie przypuszczałem, że jest aż tak budująco. Mam na myśli cywilizację opadłego, suchego, żółto-rudego liścia jesiennego. Zeszłego listopada jeszcze nie było sensu wybierać się na Planty bez kajaka. Rok temu cywilizacja opadłego liścia jeszcze do nas nie dotarła. Ludzie tonęli w żółto-rudym oceanie suchości, tylko naprawdę rośli jako tako utrzymywali łby nad powierzchnią, diabli wiedzą, ilu kurdupli rok temu przepadło bez wieści. A dziś? Ledwie 10 listopada, a Planty już fundamentalnie czyste. Ba! Służby MPO z nosami przy ziemi węszą za przeoczonymi okruchami liści. Strażacy fachowymi sikawkami strącają z drzew nawet najmniejsze żółto-rude ślady. Na łączce pod Wawelem roześmiane karły spokojnie grają w piłkę. Tak, 10 listopada byłem zdumiony i byłem dumny z naszej świeżo nabytej cywilizacji. Aż do 17 listopada - dnia
Tytuł oryginalny
Karły liczą na Rafała
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 271