- Co można przywieźć z Izraela? - pytają autorzy przedstawienia "Trudnych ludzi" w Teatrze Dramatycznym. - Lumbago i kandydata na męża - odpowiadają. Do angielskiego miasta wkracza mieszkaniec Jerozolimy, liczący każdy grosz, oglądający przyszłą narzeczoną niczym towar w sklepie. - Co zwycięży? - pytają dalej. - Autentyczne zainteresowanie Rachelą, która wydaje się pokrewną duszą mimo wszystkich różnic, czy też natura Lejzera, jego kurczowe przywiązanie do norm i wzorów? Czy można przekroczyć bariery, które tworzy tradycja i wychowanie? - Wydaje mi się, że już sam tytuł sztuki "Trudni ludzie" wiele mówi - twierdzi reżyser spektaklu Leonid Hejfec. - Jeśli się poważnie zastanowimy, to wszyscy jesteśmy trudnymi ludźmi - dodaje. Sztuka Josefa Bar-Josefa jest Hejfecowi szczególnie bliska ze względu na występujące w niej postaci: siostrę i brata. Reżysera interesowały bardzo stosunki między nimi - miłość, samotność.
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 29