EN

21.12.1999 Wersja do druku

Kalectwo uczuć

Inscenizacja sztuki "Miłość - to takie proste" w Teatrze Na Woli, mało znanego w Polsce szwedzkiego dramaturga Larsa Norena, zwraca uwagę skromną, kameralną formą. Nieskomplikowane zabiegi reżyserskie sprawiają, że jest to ciepły, a chwilami także bardzo zabawny spektakl.

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że Noren nazywany jest dekadentem, a o jego dramatach mówi się, że są "nieprzyjemne". Jeszcze przed premierą w Teatrze Na Woli pisano, że to mroczne przedstawienie, podejmujące niezwykle trudny, ciężki temat. Rzeczywiście fabuła "Miłości..." nie należy do najlżejszych. Dwa małżeństwa w średnim wieku spotykają się w mieszkaniu, po premierze spektaklu, w którym gwiazdorską kreację stworzyła jedna z kobiet. Zaczynają rozmawiać, piją. Początkowo przyjemna rozmowa, po kilku godzinach, przeradza się w słowną jatkę, podczas której bohaterowie nieustannie ranią się wzajemnie. Dochodzi do tragicznego finału. Oglądając to przedstawienie można odnieść wrażenie, że reżyser postanowił do trudnego tematu wykorzystać proste rozwiązania. Dlatego cała historia pozbawiona jest jakichś szczególnych zabiegów, nie widać tu realizatorskiego rozmachu, nie ma skomplikowanych form teatralnych. Jest tylko czwórka l

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kalectwo uczuć

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 297

Autor:

Katarzyna Wereszczyńska

Data:

21.12.1999

Realizacje repertuarowe