Czy spektakl "Mahagonny" wyemitowany w najbliższym czasie na użytek kilku nocnych marków wzbudzi jakieś żywsze emocje? Nie wiem. W ogóle widz chłonący Teatr TV o trzeciej nad ranem, tudzież jego reakcje, przekraczają moją wyobraźnię. Aliści gdyby zagrano ten spektakl o rozsądniejszej porze, też nie byłbym pewien jego dzisiejszego przyjęcia. Nie jest to już nowalijka, a jak na szacowną klasykę zdaje się cokolwiek za zielona, zbyt mało ucukrowana. Telewizyjna taśma potrafi nieźle wyziębić gorące na scenie widowisko. Jedno nie ulega wątpliwości: przed jedenastu laty ta inscenizacja była wydarzeniem. Co więcej, w perspektywie lat jej przełomowe znaczenie zdaje się jeszcze dodatkowo rosnąć. BYŁO TO ODKRYCIE całkiem zapomnianego repertuaru teatralnego. Z Brechta grywało się wtedy - coraz rzadziej zresztą - tylko wielkie "dialektyczne" nudziarstwa z późnego okresu twórczości oraz nieśmiertelną "Operę za trzy grosze". Incydentalnie pojawiały s
Tytuł oryginalny
Jutro jutra znów nie będzie...
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 25