EN

6.02.1986 Wersja do druku

Jeszcze jeden Witkacy

Obchody ku czci Stanis­ława Ignacego Witkiewicza mamy już na szczęście za sobą. Powitać to należy z westchnieniem ulgi, gdyż autor ten nie nadaje się do jubileuszowej fety. Spektakli zrodzonych nie z wewnętrznej potrzeby, lecz po to, by odfajkować rocznicę pojawi­ło się tak wiele, że publicz­ność z pewnością poczuła się znużona i skołowana. Gra się bowiem na naszych scenach Witkacego na ogół koszmarnie. Ponieważ to "groteska" - wszystkie chwyty są dozwolone, każda szarża usprawiedliwiona. Byle wygłup awansuje do rangi nowego odczytania. Byle pretensjonalny bełkocik pretenduje do miana twórczego potraktowania tej długo i konsekwentnie nie cenionej dramaturgii. Właś­ciwie jedynie Rudolf Zioło (Teatr im. Słowackiego) po­kazał w ostatnim sezonie, że Witkacy dopiero wtedy obra­sta znaczeniami, jest piekiel­nie zabawny a równocześnie mądry i prekursorski, kiedy gra się go realistycznie... No, ale ten eksperyment u nas nie przejdzie. Osacza n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jeszcze jeden Witkacy

Źródło:

Materiał nadesłany

Szpilki nr 6

Autor:

F.Z.K.

Data:

06.02.1986

Realizacje repertuarowe