EN

1.02.1972 Wersja do druku

Jeszcze jeden Czechow

Hanuszkiewicz nie robi przedstawień obo­jętnych. Ani miałkich. Po każdej jego pre­mierze jest dużo krzyku: podniesionym gło­sem odzywają się zwolennicy i oponenci, wielbiciele i kręciciele nosami. A czas w znikomym stopniu weryfikuje te opinie. Na­wet po dziesięciu latach ludzie gotowi są skakać sobie do oczu, szydząc z jego dzieł teatralnych bądź uznając je za sztandarowe pozycje w dorobku ileś-tam-lecia. Można by więc mówić, że jest dzieckiem szczęścia. Sła­wę buduje przecież w jednakowym stopniu aprobata - miła zapewne, choć jałowa, je­żeli ma charakter pełnej jednostajnego uwiel­bienia modlitwy - jak waga i stanowczość głosów sprzeciwu. Gdyby nie kłótnia o We­sele, o Wyzwolenie, o Kordiana, znacznie obojętniej przyglądalibyśmy się jego dzia­łalności reżyserskiej. (Tu dłuższa uwaga w nawiasie, nie mająca żadnego związku z recenzją. Otóż co do mnie, to pracowałem jako recenzent na uzna­nie dla {#os#835}Hanuszkiewicza{/

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jeszcze jeden Czechow

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 3

Autor:

Jerzy Koenig

Data:

01.02.1972

Realizacje repertuarowe