EN

3.08.1994 Wersja do druku

Jesteśmy na siebie skazani

"EMIGRANTÓW" Mrożka, z którymi przyjechaliście do Szczecina, przygotowaliście w teatrze rzeszowskim. Olaf Lubaszenko: Ten spek­takl grali przez kilka, kilkanaście lat fantastyczni aktorzy. Wspaniałe były przedstawienia z Jerzym Biń­czyckim i Jerzym Stuhrem, z pa­nami Michnikowskim i Czechowiczem. Potem ten spektakl nie był grany przez długie lata, no a w ubiegłym roku przyszło mi do głowy, że można by spróbować reaktywować przedstawienie w młodej obsadzie, mającej tro­szeczkę inne spojrzenie na ten tekst. Udało nam się zrobić ten spektakl. Czy dobrze - ocena na­leży do widzów. Natomiast za to, że jesteśmy młodzi i za to, że gra­my go trochę inaczej niż przywy­kła do tego krytyka, dostaliśmy po głowie w Warszawie. Ale jesteśmy przyzwyczajeni. Cezary Pazura: Pocieszam się jednak tym, że krytykom nie sta­wia się pomników, za to pomniki aktorów - stoją. Ale dlaczego w Rzeszowie? C. P.: Nas nikt już nie chciał w Warszawie. Bardzo trud

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jesteśmy na siebie skazani

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Szczeciński nr 150

Autor:

rozmawiała Renata Mazurowska

Data:

03.08.1994

Realizacje repertuarowe