Słowo klucz do tego spektaklu to niedojrzałość: niezdolność podejmowania decyzji, dokonywania wyborów, ponoszenia konsekwencji... A życia nie da się tu traktować serio, bo pełne jest absurdów. Co robić? Śmiać się? Płakać? EWA OBRĘBOWSKA-PIASECKA Zdawałoby się, że reżyser Paweł {#os#15734} Szkotak{/#} proponuje śmiech. Bo śmieszni bywamy w naszych natręctwach, bezradnościach, obsesjach, niemożnościach... Tyle że ten śmiech jest ciężkawy. Bo czy naprawdę zabawny jest facet, któremu otwór w odkurzaczu i umywalce "kojarzy" się z kobietą, w którą można "wejść"? Czy śmieszna jest kobieta, obsesyjnie oddająca krew dla Czeczeńców i Gruzinów? Czy można z przymrużeniem oka patrzeć na starzejącego się byłego lektora socjalistycznych kronik filmowych, który od lat - ze wstydu - nie mówi ? A na kompozytora-terrorystę, który mści się na hotelach za to, że w windach puszczają za darmo jego muzykę? Pewnie można.
Tytuł oryginalny
Jego ostatnie słowo
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Poznań