EN

18.01.2005 Wersja do druku

Jego ostatnie słowo

Słowo klucz do tego spektaklu to niedojrzałość: niezdolność podej­mowania decyzji, dokonywania wy­borów, ponoszenia konsekwencji... A życia nie da się tu traktować se­rio, bo pełne jest absurdów. Co ro­bić? Śmiać się? Płakać? EWA OBRĘBOWSKA-PIASECKA Zdawałoby się, że reżyser Paweł {#os#15734} Szko­tak{/#} proponuje śmiech. Bo śmieszni bywamy w naszych natręctwach, bezradnościach, obsesjach, niemożno­ściach... Tyle że ten śmiech jest ciężkawy. Bo czy naprawdę zabawny jest facet, któ­remu otwór w odkurzaczu i umywalce "kojarzy" się z kobietą, w którą można "wejść"? Czy śmieszna jest kobieta, ob­sesyjnie oddająca krew dla Czeczeńców i Gruzinów? Czy można z przymrużeniem oka patrzeć na starzejącego się byłego lek­tora socjalistycznych kronik filmowych, który od lat - ze wstydu - nie mówi ? A na kompozytora-terrorystę, który mści się na hotelach za to, że w windach puszczają za darmo jego muzykę? Pewnie można.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jego ostatnie słowo

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Poznań

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

18.01.2005

Realizacje repertuarowe