EN

20.10.1998 Wersja do druku

Jaś, Małgosia i kochanek

Aktorzy nie dość wciągają nas w klimat małżeńskiego znużenia i zagrożenia obiecywanego w progra­mie. Najwyraźniej reżyser tego nie wymagał. Szkoda. Czy tak urokliwi aktorzy powinni grać małżeństwo zblazowane przez czas, po­zy, maski, codzienne rytuały odmierza­ne zużywanymi nićmi do zębów, butel­kami alkoholu, paplaniną o korkach na drodze, pogodzie, pracy? Małgorzata {#os#9351}Biniek{/#} (Sara) wygląda jakby czas jej nie dotyczył. Tymczasem w "Kochanku" Harolda Pintera, czas dla Sary to mo­notonnie pracujący metronom; wróg, z którym musi w jakiś sposób się zma­gać. Reżyser Andrzej {#os#6554}Chyra{/#} najwyraź­niej o tym zapomniał. Tutaj trzeba ob­nażyć jakąś zmarszczkę na sercu bądź twarzy. Nie wiemy jak z sercem, ale twarz widzimy w foyer. Jej sceniczny i życiowy mąż Jan {#os#1503}Jankowski{/#}, choćby nie wiadomo, jakie założył gacie i znisz­czone podkoszulki nie przekona do sie­bie w roli biurowego pokurcza. Za do­brze wy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jaś, Małgosia i kochanek

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta w Bydgoszczy Nr 246

Autor:

Janusz Milanowski

Data:

20.10.1998

Realizacje repertuarowe