EN

21.05.1994 Wersja do druku

Jak oni grają smutno i wesoło

Ze wszystkich rzeczy, które dotychczas moja mózgownica urodziła, ta tragedya jest najlepszą... Dwudziestopięcioletni Juliusz {#au#126}Słowacki{/#} nie taił satysfakcji przed matką, jego największą powiernicą. Nie jej wszakże zadedykował "Balladynę", tylko Zygmuntowi {#au#67}Krasińskiemu{/#}. Pisał do niego: Niech naprawiacz wszelkiego bezprawia, Kirkor, pada ofiarą swoich zamiarów; ... niechaj powietrzna Goplana kocha się w rumianym chłopie, a sentymentalny Filon szuka umyślnie męczarni miłośnych i umarłej kochanki; niechaj tysiące anachronizmów przerazi śpiących w grobie historyków i kronikarzy... Zdawał sobie sprawę z obrazoburstwa. Wierzył jednak w zwycięstwo instynktu poetycznego nad rozsądkiem. Tak się też stało. Historia dwóch sióstr rywalizujących za pośrednictwem dzbanka malin o względy kochanka, uwodzi niezmiennie publiczność. Chociaż to lektura szkolna, obcowanie z "Balladyną" nie wydaje się uczniom przykre. Już z własnej wol

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kobieta i Życie nr 21

Autor:

Barbara Henkel

Data:

21.05.1994

Realizacje repertuarowe