EN

14.10.2006 Wersja do druku

Iwona umarła

Na premierze "Iwo­ny, księżniczki Burgunda" Zygmunta Krauzego, przerobio­nej na coś w rodzaju opery z muzyką, która to premiera odbyła się w Teatrze Narodowym podczas Warszawskiej Jesieni, grupa młodych recenzentów głośno bu­czała. Czy miała rację? To prawda, że spektakl nie rzuca na kolana, ale buczenie to też chyba zbyt wiele. Nie bardzo jednak wiadomo, po co było coś takiego robić? W adaptacji dramatu Gombrowicza, dokonanej przez Grzegorza Jarzynę wraz z kompozytorem, znikła gombrowiczowska cienkość i gryząca ironia, zostało tylko to, co najbardziej trywialne, dodatkowo jeszcze utrywialnione (dopisana nieudana scena erotyczna między Królem a Królową). Nic więc dziwnego, że kompozytor za tą trywialnością poszedł. Jest to muzyczka lekka, łatwa i przyjemna - po prostu muzyka teatralna, trudno tę formę nazwać operą. Nieźle spisują się tu soliści, zwłaszcza Artur Ruciński (Szambelan) i Piotr Łykowski (Cyryl). Kinga Preis broni się w roli

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Iwona umarła

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 41

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

14.10.2006

Realizacje repertuarowe