Kiedy 11 lat temu August Everding pracował w Warszawie nad "Pierścieniem Nibelunga", w Bayreuth Harry Kupfer przygotowywał dziesiątą w dziejach festiwalu premierę tej tetralogii. Na tle jego inscenizacji przepowiadającej kosmiczną katastrofę świata, warszawskie przedstawienia prezentowały się nobliwie i z lekka staroświecko. Ale może dlatego, że nie ulegały chwilowym modom, przetrwały próbę czasu, o czym można przekonać się po latach. Zmarły w tym roku August Everding był doświadczonym mistrzem i wiedział, że w pierwszej warszawskiej inscenizacji Wagnerowskiego arcydzieła należy wiernie oddać zamysł kompozytora. Każde zaś z czterech jego przedstawień stanowiło cząstkę starannie ułożonej całości. Kiedy dziś oglądamy wznowienie samej "Walkirii", niektóre z pomysłów stają się mało czytelne. Zapewne jedynie część widzów pojmie, iż pojawiające się na wstępie tajemnicze postaci to Norny, których rola wyjaśni si
Tytuł oryginalny
Ich osiem, ona jedna
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 267