EN

1.12.1998 Wersja do druku

I śmieszne, i smutne

Moda na dramaturgię austriacką, która zapanowała w ostatnich latach w polskich teatrach, ma wiele przyczyn. Jedną z nich jest na pewno fakt, że adaptowane na scenę dzieła Brocha, Rilkego, Kafki czy Krausa, dramaty Schnitzlera - powstałe na przełomie wieków w poczuciu bezsilności wobec życia, rozpadu dawnych wartości - dla nas, żyjących pod koniec XX stulecia, okazują się prorocze. Także kontynuatorzy tamtych pisarzy, tacy jak: Bernhardt, Handke, Schwab, Turrini, Jelinek - formułujący bezkompromisowe, szydercze sądy na temat historii i dzisiejszego społeczeństwa, wypełniają lukę w polskiej dramaturgii współczesnej, która poza nielicznymi wyjątkami nie nadąża z opisywaniem współczesnej rzeczywistości. Jako pierwsi głosem Austriaków przemawiali mistrzowie teatru: Jerzy Axer, Krystian Lupa. Po austriackie utwory coraz częściej sięga również młode pokolenie reżyserów m.in.: Anna Augustynowicz, która w Szczecinie pokazała szokującą drastyczn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I śmieszne, i smutne

Źródło:

Materiał nadesłany

Więź nr 12

Autor:

Aleksandra Rembowska

Data:

01.12.1998

Realizacje repertuarowe