I oto idą zapięci szczelnie Patrzą na prawo, patrzą na lewo. A patrząc - widzą wszystko oddzielnie: Że dom... że Stasiek... że koń.., że drzewo... Jak ciasto biorą gazety w palce I żują, żują na papkę pulchną. Aż, papierowym wzdęte zakalcem, Wypchane głowy grubo im puchną. I znowu mówią, że Ford... że kino... Że Bóg... że Rosja, radio, sport, wojna... Warstwami rośnie brednia potworna I w dżungli zdarzeń widmami płyną Ten fragment "Mieszkańców" Juliana Tuwima można przedłużyć patrząc na sztukę Michała de Ghelderode pt. "Taki piękny dzień": że rewolucja jest przypadkową, że tonie w krwi niewinnych mieszczan, że krwawe podziemia "czerezwyczajki" odeskiej, że lud jest głupi, nie dorósł do rządzenia, a ministrami zostają sami łajdacy albo półgłówki. "Pantagleize" Ghelderoda jest dowodem widzenia pewnych spraw oddzielnie. Ghelderode patrzy na rewolucję oczyma mieszczucha - jest to wniosek
Tytuł oryginalny
I nie miłować ciężko, i miłować...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 86