EN

2.10.1996 Wersja do druku

I jak tu ocenić "Traviatę"?

Jak pisać o sztuce przeciętnej? Ani dobrej, ani złej? Ani brzydkiej, ani pięknej. Nie bulwersującej. Nie poruszającej. Nie zmuszającej do refleksji. Co zrobić, skoro łzę - gdy umiera Violetta - uwięziła w oku konwencja? Cieszę się, że oglądam "pod Pegazem" nowe przedstawienie. Ciekawe, kolorowe, starannie przygotowane. Ale nie odstępuje mnie myśl, że chciałbym obejrzeć tam coś innego. Nie operę Verdiego, ale jakąś inną... Może "Bal maskowy", może "Otella"? Fantazja szybuje gdzieś w podniebne rejony Wagnerowskie, szybko jednak roztrzaskuje się o ziemię. Kto by to śpiewał? "Traviata" ma nad innymi wielką przewagę. Śpiewają tam tylko trzy osoby. Reszta to "ogony" - różne tam Flory, Aniny... Również reżysersko (Marek Weiss-Grzesiński) i scenograficznie (Andrzej Sadowski) jest prosta. Bal, taniec i na koniec trochę boleści. Jakież to proste. I kiedy sobie uświadamiam te fakty, już blednie kolor, już więdną kwiaty na scenie, szarzeją prze

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I jak tu ocenić "Traviatę"?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Poznańska nr 231

Autor:

Jarosław Mianowski

Data:

02.10.1996

Realizacje repertuarowe