Wyspiański pisząc swe "Studium o "Hamlecie" i pragnąc przybliżyć duńskiego księcia polskiemu widzowi, wprowadził jego dramat w krużganki zamku wawelskiego. Na dziedziniec i w krużganki zamku w Gołuchowie wprowadzili realizatorzy telewizyjni, na polski grunt przeniesioną wersję dziejów duńskiego księcia, sztukę Juliusza Słowackiego "Horsztyński". Było to przedstawienie zrealizowane przeszło rok temu przez warszawski Teatr Klasyczny, w inscenizacji i reżyserii Ireneusza Kanickiego. Sceneria gołuchowskiego zamku miała dodać uroku poetyckim strofom (cóż z tego, że prozą pisanym) owego niedokończonego dramatu o Szczęsnym Kossakowskim - synu zausznika Moskali, a jednocześnie przyjaciel pierwszego polskiego jakobina, Jasińskiego. Czy wybór był słuszny? Czy właśnie "Horsztyński" jest tą sztuką, która winna reprezentować wobec milionowej widowni telewizyjnej tak skąpą u nas dotychczas tradycję plenerowych przedstawień? Nie jestem tego pewna. Jed
Tytuł oryginalny
"Horsztyński" z Gołuchowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 21