Co stałoby się gdyby Słowacki ukończył "Horsztyńskiego"? Trudno w tej chwili "gdybać"... Pewne jest jednak, że badacze literatury, a także praktycy teatru, nie mogliby domniemywać aż tak wiele. Niestety (a może na szczęście), tragedię odnaleziono w papierach pośmiertnych bez karty tytułowej. Wydawca może niezbyt precyzyjnie, opatrzył ją tytułem "Horsztyński" (na afisz wchodziła także jako "Kossakowscy"), co rzecz jasna stworzyło komentatorom szansę do przeciwstawiania arystokratycznego sobiepaństwa i magnackiej zdrady, zdrowemu, drobno-szlacheckiemu patriotyzmowi. Pozwalało to tak-| że (chociaż uczciwość nakazywałaby raz jeszcze odmienić tytuł, na "Szczęsny" chociażby) rozważać problem polskiego, uwarunkowanego uładami historycznymi, Hamleta. (Aluzji tego typu jest zresztą bardzo wiele, a są to - dodajmy - aluzje nęcące). Ostatnio jeden z badaczy (Jarosław Maciejewski) zaproponował, by "Horsztyńskiego" odczytywać jako sztukę o "państwi
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 139