SZEKSPIROWSKI "Hamlet" dwukrotnie odwiedził Warszawę w okresie ostatnich miesięcy. Pojawił się w Teatrze Dramatycznym, zapożyczywszy twarzy, gestów i ruchów od jednego z najpopularniejszych,a zarazem najświetniejszych naszych młodych aktorów, Gustawa Holoubka. Zjechał też do nas znad Wełtawy, razem z zespołem Narodniho Divadla, którego dzieje tak często i tak wzruszająco kojarzyły się ze sprawami polskimi. Ale mamy przecież w nieprzedawnionej pamięci innych jeszcze Hamletów: tego z filmu 0liviera; tego, któremu Adam Hanuszkiewicz w warszawskim Teatrze Powszechnym nadawał cechy współczesnego "gniewnego człowieka". A także Hamleta krakowskiego, Leszka Herdegena, realizującego ideę protestu całej generacji, zbuntowanej przeciw starszym. ILUŻ w moim życiu widziałem Hamletów, ile razy czytałem tragiczną historię duńskiego królewicza! Z okresu gimnazialnego pamiętam jeszcze Karola Adwentowicza, który miał w tej roli coś z podnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar nr 2