EN

7.02.2014 Wersja do druku

Gustaw martwy i żywy. Nieobliczalny. W scenografii z pleksi

- Na początku wydawało mi się to wszystko straszną siarą. Nie występujemy w lesie, w chatce, ale w scenografii z pleksi podświetlanej diodami. A tu nie dość, że język z XIX wieku, to jeszcze środki aktorskie, a z tym wszystkim - do lasu, na cmentarz, do drewnianej chatki - mówi Bartosz Porczyk, odtwórca roli Gustawa w "Dziadach" w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Magda Piekarska: Pamięta pan swoje pierwsze "Dziady"? Bartosz Porczyk: Miałem siedem lat i zobaczyłem fragment "Lawy" Tadeusza Konwickiego w telewizji. I do dziś pamiętam te obrazy i słowa. Każdy 1 listopada kojarzy mi się z nimi. A potem, jeszcze w szkole podstawowej, pani od polskiego potwornie skrzywiła nam te "Dziady" w głowach: usłyszeliśmy, że to o narodzie, o cierpieniu itd. Jako 14-latek nie miałem prawa wiedzieć, o co w tym tak naprawdę chodzi. I jak wyglądał powrót do Mickiewiczowskiego dramatu? - Najpierw cały się spociłem od samego czytania. Potem się wystraszyłem. Złapałem za telefon, żeby zadzwonić do Michała Zadary i powiedzieć mu, że nie, nie biorę tego, nie jestem w stanie. Potem zabrałem się jeszcze raz za lekturę. I właśnie to przeczytanie "Dziadów" okazało się najtrudniejsze. Bo nagle cały system odniesień - do literatury, teatrów telewizji, do "Lawy" Konwickiego - przestał działać. Wszędzie tam były skróty i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gustaw martwy i żywy. Nieobliczalny. W scenografii z pleksi

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław online

Autor:

Magda Piekarska

Data:

07.02.2014

Realizacje repertuarowe