Sztukę "Katarantka" Tomasza {#os#25577}Mana{/#} w reżyserii autora chciałoby się powitać z entuzjazmem - debiuty dramaturgiczne na polskich scenach zdarzają się stanowczo zbyt rzadko. Problem w tym, że przedstawienie obciążone jest grzechami typowymi dla debiutanta prymusa. Autor stara się w jednym utworze zawrzeć możliwie jak najwięcej z tego, co wie i umie. Powstają w ten sposób dzieła z kategorii jak najbardziej słusznych, jednak do tego stopnia obciążone znaczeniami i patosem, że... kompletnie niestrawne. Tomasz Man (rocznik 1968) studiował cztery fakultety (literaturę, filozofię, historię sztuki i kulturoznawstwo), o reżyserii nie wspominając. Był aktorem w teatrze alternatywnym, grał na gitarze w zespole rockowym, śpiewał, pisał teksty. Bagaż wiedzy i doświadczeń ma więc duży. Chodzi o to, by umiał z niego korzystać. Trzeba przyznać, że się stara. Wystarczy porównać sztukę, która ukazała się drukiem ("Dial
Tytuł oryginalny
Grzechy debiutanta prymusa
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 25