EN

3.11.2014 Wersja do druku

Grób nieznanego artysty

Drabina kariery ogromnie się w naszych czasach wydłużyła. Stąd tyle stresów, psychicznych pęknięć i zawirowań, osobistych porażek, które rozładowują się w alkoholu, narkotykach, nagłych wybuchach agresji. U nas łatwiej o alkohol niż o broń palną, stąd więcej ofiar wśród tych, których zżera zazdrość, niż wśród tych, którzy są tej zazdrości przedmiotem - pisał Zygmunt Hübner w 1984 roku.

Niektórzy mi zazdroszczą - innym ja zazdroszczę. Ci inni zazdroszczą jeszcze innym. W oczach spotkanego na ulicy kolegi ze szkolnej ławy mogę odczytać nieżyczliwy podziw. "Temu się udało - myśli. - Poszedł w dyrektory, zarabia pewnie krocie, gazety o nim piszą, ministrowie rękę mu podają, w sklepie mięsnym też musi mieć chody". Spotykam Jurka i myślę: "Temu to dobrze. Nie musiał zostać dyrektorem, żeby reżyserować, co mu się żywnie podoba, i to w najlepszych teatrach, ma międzynarodowe nazwisko, z Peterem Brookiem jest na ty, nie musi stać w ogonkach po mięso, bo może kupić za dolary w Pewexie". Ale i oczach Jurka nie dostrzegam sytej satysfakcji. Cierpi, że nie jest Strehlerem. Przypuszczam, że Strehler też nie jest do końca zadowolony, chociaż nie wiem, komu mógłby zazdrościć. Drabina kariery ogromnie się w naszych czasach wydłużyła. Stąd tyle stresów, psychicznych pęknięć i zawirowań, osobistych porażek, które rozładowują si

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Zygmunt Hübner

Data:

03.11.2014