Witold Dębicki jako Hirst siedzi w fotelu wypełniony po brzegi alkoholem, patrzy tępo i wydyma policzki, jakby chciał powstrzymać czkanie albo mdłości. Lech Łotocki jako Spooner pije pospiesznie i z przestrachem szampana, kieliszek po kieliszku, przymuszany do tego przez demonicznego nieco kamerdynera (Mariusz Sabiniewicz). Ten ostatni wraz z drugim młodym mężczyzną (Mirosław Konarowski) zjawiają się najpierw ubrani swobodnie i nieco ekstrawagancko. Wyglądają jak geje. Następnego dnia są już zapięci na ostatni guzik. Jeden ma uniform w chińskim stylu, a drugi - lokajski frak. Między tymi czterema mężczyznami, których oglądamy na Scenie Nowej Teatru Nowego w polskiej prapremierze "Ziemi niczyjej" Harolda Pintera (jednego z najbardziej znanych brytyjskich dramaturgów), zachodzi dziwna interakcja, jakiś trochę podejrzany związek. Rzecz rozgrywa się w posiadłości zamożnego pisarza w dojrzałym wieku (Dębicki). Właśnie gości on spotkanego przypadkiem
Tytuł oryginalny
Gra w bambuko?
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 225