EN

1.03.2007 Wersja do druku

Gorzki Wrocław Lubosa

- Małomiasteczkowość Wrocławia daje się wyczuć po wyprowadzce. Kiedy ostatnio tam wizytowałem, skorzystałem z gościnności mojego byłego teatru i 90 procent pytań, które padły, brzmiało: "No i jak ci tam? Co robisz? A co robisz tutaj? Wracasz?". Dziwne, bo nie wiem, czy popełniłem jakąś zdradę lub zbrodnię, że się przeniosłem, że zaproszono mnie do Warszawy - opowiada aktor TR Warszawa Eryk Lubos w Aktiviście.

O Wrocławiu coraz głośniej. Podobnie jak o Eryku Lubosie, który oprowadza nas po swoim mieście utraconym. Nie szczędząc mu gorzkich komentarzy, z przyjemnością wraca pamięcią w kilka ulubionych miejsc. Witajcie we Wrocławiu kapryśnym, trochę turystycznym, trochę tandeciarskim. We Wrocławiu mieszkałem 11 lat, ale pamięć działa wybiórczo i pewne wspomnienia wypiera. Dlatego utrwaliły mi się gtównie trasy rynkowo-okoliczne. Miasto jest na tyle małe, że można je przejść piechotą. Mieszkałem na Nowym Świecie, jakieś 200 m od Rynku, gdzie jest jedyny darmowy parking w sercu miasta. Znany z tego, że chtopaki kroją tam lusterka - podczas ostatniej wizyty ukradli mi oba. Na Rynku non stop są tłumy ludzi. Wrocław wygrywa, bo jest miastem uniwersyteckim. Tam życie toczy się wokół studentów. Na Rynku jest multum młodych ludzi, co bardzo zmienia klimat, pozostaje w kontrze do sposobu, w jaki to miejsce zostało odrestaurowane. Tu młodzi dyktują rytm.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wrocław na gorzko

Źródło:

Materiał nadesłany

Aktivist/02.2007

Autor:

Agata Michalak

Data:

01.03.2007